*Niall*
Wtargnąłem do swojego pokoju i zastałem tam wszystkich poza Zayn'em. On uwielbiał spać, więc pewnie gnije w łóżku. Wszyscy wpatrywali się we mnie - część z troską, część z gniewem. Harry należał do tej drugiej części, bo ledwo co zamknąłem drzwi, to wstał wydzierając się.
- Gdzieś ty człowieku był?! Już do reszty cię powaliło! Szukamy cię od 8, rozumiesz? 3 godziny! Może nam powiesz gdzie byłeś? - jak to...3 godziny? Przecież niedawno była 7! Wyciągnąłem z kieszeni telefon-który od początku naszego pobytu tutaj nie miał zasięgu- i spojrzałem na zegarek. Było trochę po 11, czyli rzeczywiście nie było mnie prawie 3 i pół godziny. Zastanawiałem się tylko, jak to możliwe...przecież TAM spędziłam może z 10 minut. A jednak trwało to dłużej...o wiele dłużej. Włosy na karku stanęły mi dęba, gdy tylko sobie wspomniałem o tamtym zdarzeniu.
Harry niecierpliwie wpatrywał się we mnie, oczekując odpowiedzi. Odchrząknąłem.
- Pierw byłem coś zjeść, a potem...chodziłem po domu. - wydukałem unikając jego wzroku. Nie chciałem, by widział, że się denerwuje. Hazza jest typem człowieka, który wszystko potrafi wyczytać ci z twarzy.
- Kurde, Niall! Nie mogłeś dać komuś znać? Jaki ty jesteś czasem durny, ja pieprze... - pokręcił głową i usiadł na małym starym foteliku.
- Dobra, zejdź ze mnie. Nie jestem już dzieckiem, nie musicie się o mnie martwić. - westchnąłem głośno, już nieco wkurzony jego atakami. Dlaczego nie mogą dać mi po prostu spokój?
Tym razem Bonnie podniosła się z łóżka i do mnie podeszła. Miała łagodny wyraz twarzy, lekko się uśmiechała. To w niej lubiłem, zawsze potrafiła poprawić mi nastrój. Ni stąd ni zowąd się do mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk, chowając twarz w jej miękkich włosach.
- Ciesze się, że nic ci nie jest. - wyszeptała odsuwając się ode mnie. - Naprawdę się martwiłam. Harry ma rację, mogłaś dać komuś znać gdzie się wybierasz. Chociaż mógł powiedzieć to trochę łagodniej... - posłała mu gniewne spojrzenie, na co nasz przyjaciel tylko wzruszył ramionami. Bonnie była dla nas jak starsza siostra, na każdego miała pozytywny wpływ, każdy z nas ją szanował i grzecznie się jej słuchał.
- Po prostu się bałem, okej?... Sorry, stary. Ale jak zrobisz jeszcze jeden taki numer, to kurde już nigdy, przenigdy nie upiekę dla ciebie mojego zajebistego ciasta waniliowego! - wybuchnąłem śmiechem, słysząc jego groźbę.
- I co ciekawego widziałeś w tym megastarym, meganudnym, megawielkim domu, hm? - zapytał Louis, chcąc chyba zmienić temat na nieco luźniejszy. Jednak mnie to ani trochę nie rozluźniło, spiąłem się jak nie wiem co.
- A to i owo. Nic ciekawego i godnego polecenia, naprawdę... - wzruszyłem ramionami, i w tej chwili wszedł do pokoju Zayn. Był w samych majtkach, i sennie pocierał dłonią oczy. Ziewając usiadł obok Bonnie i zaczął rozglądać się po pokoju.
- Co się stało? - zapytał w końcu tym swym akcentem, który uwielbiały wszystkie panienki.
- A no nic, duchy porwały Nialla. Niestety jest cały i zdrowy. - powiedział Liam, śmiejąc się. Och, Liam, gdybyś tylko wiedział ile w tym prawdy...
Zayn skierował na mnie wzrok, chyba się trochę wystraszył... zresztą, ja tam nie wiem. Bonnie też się nieco zjeżyła na słowo "duch". Dobra, albo mam już jakieś halucynacje z głodu, albo po prostu już mi serio wali.
Trochę jeszcze pogadaliśmy, potem wszyscy udali się do swoich pokoi. Wreszcie mam chwilę spokoju. Opadłem na łóżko, drżącymi wciąż dłońmi pocierając oczy. Nikomu nie życzę takiego przeżycia, nawet największemu wrogu. Chcę się stąd wydostać jak najszybciej.
Poczułem, że ktoś siada obok mnie, więc skierowałem tam wzrok. Liam patrzył na mnie i czułem, że zaraz zada mi masę pytań. Chcąc go po prostu wyprzedzić, powiedziałem:
- Byłem na strychu. Liam, zanim ci to wszystko opowiem, to chcę ci powiedzieć, że nie oszalałem, nie mam halucynacji i nie zmyślam! - Liam jedynie skinął prawie niezauważalnie głową. Z zespołu to z nim najlepiej się dogadywałem, dlatego też mu chciałem jako pierwszemu o wszystkim powiedzieć. - Stało się coś dziwnego...to było straszne. - wziąłem głęboki wdech, Nie byłem gotów to wszystko mówić, ale teraz była najodpowiedniejsza chwila. - Znalazłem na strychu pamiętnik. Zacząłem go czytać... nie wiem dokładnie o co chodziło, ale tu działo się coś strasznego. Chyba...chyba ktoś kogoś zabił. Poza tym, gdy to czytałem...robiło mi się zimno, z każdą chwilą, z każdym słowem coraz bardziej. Zacząłem się bać, bo to nie jest normalne. Drzwi w pewnej chwili się zatrzasnęły, a ja zobaczyłem...- zawahałem się na chwilkę. Musiałem przypomnieć sobie co tak naprawdę widziałem. - był to cień jakieś dziewczynki. - do oczu napłynęły mi zły, chciało mi się tylko płakać. Bałem się tego miejsca, tego wszystkiego. Ręce zaczęły mi się trząść i znowu ogarnęło mnie zimno.
- Co jest? Niall? - Liam zaniepokoił się, bo nie mówiłem dalej. Strach po prostu mnie sparaliżował. Nie chciałem przerabiać tego jeszcze raz.
Mamusiu...
Pokręciłem głową. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!
- Usłyszałem płacz, krzyk i zawodzenie małej dziewczynki. Otaczał mnie, dochodził z każdej strony... - postanowiłem jak najszybciej to dokończyć. Jestem z Liam'em, nic złego przecież się nie stanie.
Tak jakby na potwierdzenie tego co powiedziałem Liam'owi, usłyszałem płacz. Popatrzyłem na niego - nic chyba do niego nie dochodziło, nic nie słyszał! Co ja takiego zrobiłem, że to coś tak mnie znienawidziło?
- Niall...mówisz poważnie? Bo wydaje mi się, że robisz sobie jaja...
- Co?! Spójrz na mnie! Czy wyglądam choćbym robił sobie jaja?! Liam, jestem przerażony, nie widzisz tego?! - zacząłem się wydzierać, chcąc przekrzyczeć ten cholery płacz dziecka, który właśnie ucichł. Na czole pojawił mi się lodowaty pot. Pięknie! Jeszcze zawał serca, by się przydał!
- Dobrze się czujesz? Niall, uspokój się. Boże, cały się trzęsiesz... Na strychu to wszystko się działo? I tam tak długo byłeś? - uwierzył mi. Nigdy by nie wypytywał o coś, co wydaje mu się głupotą wyssaną z palca.
Potwierdzając kiwnąłem głową. Mimo iż zimno i te głosy ustąpiły, wciąż czułem ten cholerny lęk. Cieszyłem się, że Liam teraz o wszystkim wie i mnie być może pocieszy. A co najlepsze - namówi resztę, żebyśmy się stąd wynieśli.
- No nic, musimy stąd wypieprzać - rzekł Liam.
*Harry*
Z Niall'em było coś nie tak, wiedziałem to na pewno. Mógłby być niewiadomo jak dobrym aktorem, ja i tak bym zauważył, że coś nie gra. Unikał mojego wzroku i drżał, więc coś jest na rzeczy. A może coś zepsuł? Ukradł? Nie, on taki nie jest. Musiałem dowiedzieć się co się wydarzyło.
Wróciłem do pokoju Niam'a. Niall leżał na łóżku, a Liam siedział na fotelu i wpatrywał się w swojego współlokatora.
- Mogę cię na chwilkę prosić? Mam sprawę. - popatrzyłem na Liama, a ten skinął głową i podniósł się z fotela. - Niall śpi? - zapytałem szeptem, gdy stał już obok mnie.
- Nie, ale lepiej zostawić go w spokoju. Chodź. - wyszliśmy przed drzwi pokoju.
- Coś jest nie tak z tym domem. Niall był na strychu i widział i słyszał dziwne rzeczy. - Liam mówił półgłosem, tak, by ten żarłok nas nie usłyszał.
- Wiedziałem. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Na strychu, powiadasz? Musimy to sprawdzić, i to natychmiast. - musiałem to sprawdzić, taką mam naturę. Uwierzę, jak zobaczę. Liam jak zwykle tylko przytaknął, więc prędko poszliśmy szukać strychu.
- Cały Niall. - powiedziałem jak już staliśmy przed schodami na strych. - Wisi karta "nie wchodzić", a ten skubaniec musiał tam iść. - pokiwałem głową, uśmiechając się lekko. Ten chłopak naprawdę nie potrafi usiedzieć w miejscu i zawsze musi przysfażać nam jakieś kłopoty. No cóż, za to go w końcu kochamy.
- Wspominał coś o pamiętniku. Właśnie tego musimy szukać. Był na jakimś biurku. - Liam popatrzył na mnie, wchodząc już na schody.
- Spoko, rozejrzymy się trochę, jak coś będzie się dziać, to czym prędzej uciekamy. Chociaż wątpię, żeby tam coś było. - co jak co, ale w duchy to ja nie wierzyłem.
Stanęliśmy przed zamkniętymi drzwiami strychu. Popatrzyłem na Liama, który miał niepewny wyraz twarzy. Nacisnąłem na klamkę i pchnąłem drzwi, które przeraźliwie skrzypiały. Było ciemno, jak w dupie u murzyna, inaczej nie da się już tego opisać. Dłonią szukałem jakiegoś załącznika, jednak nic nie wyczułem.
- Cholera nie ma światła... - szepnąłem, wciąż wodząc dłonią po ścianie. Poddałem się po chwili, wzdychając głośno.
Zmrużyłem oczy, próbując cokolwiek dostrzec. Jak wiadomo to na nic się nie zdało, odczekałem chwilkę, aż oczy przyzwyczają się do ciemności. Dopiero wtedy postawiłem pierwszy krok do pomieszczenia. Było tak cicho, że słyszałem oddech Liama, który stał tuż obok.
- Tam jest chyba to biurko - Liam wskazał palcem gdzieś na środek pokoju. Dobrze, że był blady i było widać jego dłoń. Skierowaliśmy się w tamto miejsce, ostrożnie stawiając każdy krok.
- Powiedz mi, jak on niby tutaj widział jakieś cienie? Przecież tutaj panuje taka ciemność, że ciemniej to już chyba się nie da, co?
- Był przerażony, Harry. Z pewnością mówił prawdę. A może on znalazł załącznik do światła, miał latarkę, albo jest tu gdzieś jakieś zasłonięte okno... - odpowiedział Liam.
Od razu rzucił mi się w oczy jasny pamiętnik leżący na ogromnym biurku. Liam podszedł do ściany i szarpnął za coś. Do pokoju wpadło jasne światło, więc musiało znajdować się okno za zasłoną. Niewielkie, jednak było widać już coś więcej. Otworzyłem pamiętnik na pierwszej stronie. Kartki były białe, a atrament niebieski, więc bez żadnego problemu mogłem przeczytać:
Elizabeth Knowell
Na kolejnej stronie nie pisało nic ciekawego, więc szukałem dalej. Zaciekawiły mnie wpisy, które znajdowały się już po środku.
Strach - uczucie, które towarzyszy mi każdego dnia.
- Ja bym nie czytał tego na twoim miejscu. Niall mówił, że właśnie od pamiętnika to wszystko się zaczęło. Weźmy go lepiej do pokoju... - Liam stał tuż obok mnie i wpatrywał się we mnie badawczo. Ja jednak chciałem dalej czytać, co takiego może się stać?
- Nie wydurniaj się. Spójrz. - podsunąłem mu pamiętnik pod nos, jednak on odwrócił głowę, wbijając wzrok w kąt pokoju. - Zachowujesz się jak dziecko. - szepnąłem.
Czytałem kolejne wpisy, któtkie i wszystkie na temat strachu, bólu i przygnębienia. Narwyraźniej działo się tutaj coś złego..
Czytając miałem wrażenie, że literki stają się coraz niewyraźniejsze, zaczynały się robić nieczytelne. Oderwałem wzrok od pamiętnika i rozejrzałem się. Czy po mojej lewej nie powinienen stać Liam?! Obróciłem się, szukając go wzrokiem.
- Liam? No weź nie rób se jaj!... Liam! - nie odpowiadał, a mnie ogarniał strach. Nie było go przy mnie.
Pomieszczenie ciemniało, przez co zacząłem panikować. W końcu przed oczami miałem tylko ciemność. Oddychałem płytko i szybko, serce waliło mi jak młotem. Chciałem stąd wybiec, ale kompletnie nie wiedziałem w którą stronę się udać. Wpadałem i uderzałem się o przeróżne rzeczy, starając się znaleźć wyjście. Żałośnie wołałem o pomoc.
Potknąłem się i upadłem na twardą i lodowatą podłogę. Ułyszałem jakiś chichot tuż przy uchu. Nie podniosłem się, kręciło mi się w głowie. Pocierałem oczy, chciałem coś zobaczyć, jednak na marne. Mój krzyk był nawet dla mnie nieznośny, umilkłem, jednak on dalej rozbrzmiewał w moich uszach, miałem uczucie, że zaraz pęknie mi czaszka.
Ktoś stał przy mnie, czułem jak podchodził. Miałem wrażenie, że specjalnie skacze tuż przy moim uchu, by tylko sprawić mi ból. Każdy najdrobniejszy szmer brzmiał dla mnie jak jakiś wybuch. Zacząłem się czołgać po podłodze, tylko by się stąd wydostać.Nie myślałem o niczym innym. Jednak ból mnie paraliżował, krzyczałem, bo nie mogłem inaczej. Oczy mnie piekły, jakby ktoś przyłożył mi do nich rozpalone kawałki żelaza. Nagle poczułem, jak od stóp do głów robi mi się zimno. Strasznie zimno.
Cierp! Tak jak i my musiałyśmy cierpieć!
Moje ciało wyginało się w łuk, wiłem się na tej cholernej podłodze. Drżące i lodowate dłonie przykładałem do oczu, miałem nadzieje, że to złagodzi ból. Czyjś przeraźliwy, opętany śmiech wbijał mi się w uczy. Szydził ze mnie, napawał się moim cierpieniem. Dlaczego nikt mnie nie słyszy? Dlaczego nikt mnie nie ratuje?
Mam uczucie jakby to trwało wieczność. Wieczne męczarnie. Modliłem się, by to się już skończyło. Nie wytrzymywałem tego bółu, który robił się coraz mocniejszy. Już nie tylko jedna para stóp stąpała mi nad głową, lecz kilka. Czułem je wokół siebie.
Ręce skierowałem z oczu na na uszy. Chciałem je zatkać, zasłonić, cokolwiek, by tylko nie było tak głośno. Poczułem na placach coś ciepłego i wilgotnego - krew. Leciała mi z uszu, cieknąć na szyję. Byłem lodowaty, dlatego krew zdawała się być gorąca, wręcz parzyła.
Już nie uszami słyszałem co się dzieje. To tak jakby ktoś siedział mi w głowie i w niej wydzierał się jak głupi. A może to był mój krzyk? Nie dochodziło do mnie już nic. Miałem ochotę zwymiotować. Kto wie, może już dawno zwymiotowałem. Odczuwałem już tylko ból, i to w każdej partii ciała.
Poddałem się. Nie robiłem już nic. Leżałem tak, cierpiąc jak nigdy dotąd, jednak nie walczyłem z tym już. Łzy ciurkiem ciekły z moich oczu, tak samo jak krew z uszu, ciało drżało z zimna, ze strachu. Oddech mi się urywał. Chyba już umierałem..
Jęknąłem głośno, ponieważ światło poraziło me oczy. Mrugałem chwilkę zanim pożądnie je otwarłem. Strasznie bolały, jednak wzrok powracał. Ciało drżało, jednak nie było już zimno. Uszy bolały - słyszałem jednak swoje jęki. Leżałem wciąż na ziemi i wpatrywałem się w sufit. Nie mogłem się podnieść, bałem się, że jeśli to zrobię, wszystko zacznie się od początku.
Nie wiem ile czasu minęło, aż wreszcie się podniosłem. Z małego okienka wciąż do pomieszczenia wpadało światło dzienne. Na resztkach siły wybiegłem stąd, a drzwi zatrzasnęły się za mną z hukiem, tak jakby ostrzegając mnie, abym już nigdy tam nie wracał.
3 komentarze:
O jejku ! Jak to czytałam to sama zaczęłam czuć ból. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Szczerze mówiąc długo szukałam czegoś takiego. Moi idole "grają" w horrorze :D.
o w morde po raz drugi . zajeiste . czytam dalej .♥
Ciemno jak w dupie u murzyna hyhy :D Chyba czytanie TEGO w nocy nie jest najlepszym pomysłem :) Co tam, najwyżej nie zasnę. Kocham tego bloga <3 Zgadzam się z pierwszym komentarzem, takiego bloga szukałam moi idole grają w najstraszniejszym horrorze jaki czytałam :')
Prześlij komentarz