Bardzo serdecznie witam Was na moim blogu.
Będzie to opowieść o pewnej dziewczynie i jej przyjaciołach z One Direction, którzy odwiedzą nawiedzony dom- hotel.
Mam nadzieję, że choć trochę Was to zaciekawi i że niektóre wątki naprawdę będą dla Was straszne. Będą również wątki+18.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział IV

*Zayn*

    Przebudziłem się w nocy, słysząc skrzypienie drzwi. Podniosłem się i popatrzałem w tamtą stronę, drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Zmarszczyłem brwi, wstając z łóżka.
- Boże Louis... - wymamrotałem wyglądając z pokoju na korytarz. Brak żywej duszy i grobowa cisza. Byłem jednak pewny, że to mój przyjaciel robi sobie znów jakieś żarty, podszedłem do drzwi jego pokoju, nasłuchując. Cisza. Ostrożnie nacisnąłem na klamkę i uchyliłem drzwi zaglądając do środka. Harry i Louis spali smacznie obok siebie na wielkim łóżku.
    Tak więc Niall - pomyślałem zamykając drzwi. Poszedłem do kolejnego pokoju. Ponownie przytykając ucho do drzwi, nasłuchiwałem. I ponownie napotkałem na ciszę. No dobra, było słychać ciche chrapanie Niall'a, ale nic poza tym. Dla pewności spoglądnąłem do środka, ale chłopcy spali i to w dość komiczny sposób. Liam na samym brzegu  z głową i ręką zwisającą znad łóżka. Niall postanowił położyć się na odwrót, tak, że miał nogi Liam'a prawie przy twarzy, resztą ciała leżał rozwalony na calutkim łóżku.Zachichotałem cicho i przymknąłem drzwi. Odwróciłem się, za moimi plecami stała Bonnie przyglądając mi się z podniesioną brwią. Niemal zawału dostałem. Musiałem zrobić naprawdę śmieszną minę, bo dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Tak, bardzo śmieszne, że prawie serce mi stanęło.
- Gdybyś się nie szlajał w środku nocy, to nie miałbyś czego się bać. No a tak w ogóle to co ty robisz? - zapytała, zaglądając przez moje plecy na drzwi pokoju Niam'a.
- Nic. Sprawdzałem co robią chłopcy...lubią o tej porze robić psikusy innym. - Nie chciałem wspominać jej o otwartych drzwiach, bo na pewno nie mogłaby już spać, dlatego też wymyśliłem taką durną wymówkę. Na szczęście nie postanawiała wnikać w moje słowa. Wzięła mnie jedynie za rękę i zaprowadziła z powrotem do pokoju. Było w nim zimniej niż wcześniej... i to o wiele. Wcześniej śpiąc musiałem spychać kołdrę na bok, bo było tak ciepło. Teraz dostawałem gęsiej skórki z zimna. Popatrzyłem na Bonnie,nie sądzę, żeby cokolwiek zauważyła. Chuchnąłem, a z moich ust wydobyła się biała chmurka. Ogarnięty strachem rozejrzałem się po pokoju - okna były zamknięte, wszystkie drzwi też. Co do ku*wy? - nie wiedziałem jak to sobie wytłumaczyć. A może ja śnię?
    W mgnieniu oka wskoczyłem do łóżka okrywając się kołdrą. Bonnie wtuliła się we mnie, była przyjemnie ciepła. I mimo iż jej ciało było gorące, ja trząsłem się z zimna. Niestety nie udało mi się ogrzać.


*Niall*

    Jestem głodny - myślałem, spoglądając jak niebo rozjaśnia się za oknami. Wszystkie kanapki, które mieliśmy już wczoraj zjadłem, a teraz muszę głodować. Postanowiłem rozejrzeć się po hotelu za jakąś kuchnią, jadalnią, restauracją ,bufetem, a może nawet Nando's. Chociaż o tak wczesnej porze na pewno nie będzie jeszcze śniadania. Włożyłem na siebie spodnie dresowe i białą koszulkę. Nie wypada w samych bokserkach wychodzić z pokoju, chociaż tak byłoby wygodniej.
    Liam jeszcze spał, głowę mając prawie na podłodze. Śmieszył mnie ten widok, więc musiałem zrobić mu fotkę.
     Idąc korytarzem dokładnie przyglądałem się każdemu obrazowi na ścianie. Były to jakieś portrety, na każdym z nich było pełno kobiet, a tylko jeden mężczyzna. Wyglądał na jakieś 50- kilka lat, z wąsem, z poważną, niemal groźną miną. Kobiety były jednak młodsze, jedna trzymała na rękach małe dziecko - można było się domyślić, że to dziewczynka, ponieważ miała różowe ubranko.
    Przerażało mnie to miejsce... Ale byłem tak głodny, że mógłbym tutaj spędzić jeszcze kilka godzin, może nawet całą noc, byle tylko dostać coś do jedzenia. Na szczęście nie musiałem tyle czekać, bo schodząc na parter było czuć piękne zapachy przygotowywanego śniadania. Pokierowałem się zapachem i dotarłem do kuchni. Nie była ona taka jak w każdym innym hotelu, była to zwykła kuchnia, jaką można znaleźć w każdym domu. Zauważyłem na stole świeży chleb, szynki, sery i różnego rodzaju warzywa wyłożone na talerzykach, na kuchence w patelni była świeżo przygotowana jajecznica, która pachniała tak bosko... Widocznie właściciele tego miejsca przyszykowali to dla siebie. Nikogo na szczęście tutaj nie było, więc szybko podwędziłem kilka kromek chleba, i nawet nie smarując masłem nałożyłem na nie plasterki szynki, sera i tych innych dupereli. Wsadzając już jedną kanapkę do buzi, uciekłem z kuchni do pokoju.
    Zjadłszy już wszystkie kanapki, wciąż byłem głodny, ale musiałem wytrzymać już do tej 9 albo 10. Spojrzałem na zegarek. Kurde jest dopiero 7! Głodny nie usnę, więc muszę znaleźć jakieś zajęcie. W pokoju nie było co do roboty, więc postanowiłem troszkę pozwiedzać. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem długim korytarzem przed siebie. Na samym końcu tego korytarza były kolejne schody w górę, jednak wejście wyżej było zakazane - tak pisało na kartce powieszonej tuż obok. Przygryzłem wargę, zastanawiając się co zrobić. Rozejrzałem się wokół, by upewnić się, że nikt mnie nie widzi i szybko wszedłem schodami na górę.  Tam zastałem tylko jedne drzwi. Modliłem się by były otwarte i nacisnąłem na klamkę. Bingo! Otwarły się, skrzypiąc cicho, przy czym ja się skrzywiłem, nie chciałem przecież, by ktoś się dowiedział, że tutaj jestem. Pomieszczenie za drzwiami było ogromne i bardzo ciemne. Małe okna były zasłonięte grubymi zasłonami, jednak poniektórym promieniom światła udało się tutaj dostać.
    Niepewnie i powoli wchodziłem do środka rozglądając się za jakimś źródłem światła. Po omacku macałem ściany obok drzwi, szukając załącznika. Na marne. Wzdychając głośno wchodziłem głębiej do pomieszczenia. Moje oczy powoli przyzwyczajały się do panującej tu ciemności.W końcu mogłem dojrzeć co dokładnie się tutaj znajduje - był to rzecz jasna strych. Pełno było tu kartonów, starych mebli, lustrer i różnych wielkości kufrów. Ciekawy podszedłem do pierwszego i go otwarłem. Nie było w nim nic, poza jakimiś starami dziewczyńskimi ciuszkami. Im głębiej wchodziłem, tym zimniej mi się robiło, ale byłem tak podekscytowany tą całą sytuacją, że nie mogłem po prostu zawrócić. Moim oczom ukazało sie wielkie biurko, leżały na nim jakieś książki, a ja chwyciłem pierwszą lepszą i otwarłem na byle której stronie. Jak się okazało nie była to książka tylko pamiętnik. Zacząłem czytać.
     Mam tego dość. Kiedy w końcu będę mogła spokojnie pójść spać? Kiedy w końcu będę mogła żyć normalnie..?
    Nic więcej nie pisało na tej stronie. Przewróciłem na następną, na samym środku pisało krótkie Znów. Marszcząc brwi przewracałem kolejne kartki, szukając czegoś dłuższego. Prawie na samym końcu znalazłem dłuższy wpis, pisało w nim: Dzisiaj skończymy z tym. Raz na zawsze. Pożałuje wszystkiego co nam robił. Wszystkiego... Boje się. A jeśli wróci...? Co wtedy poczniemy?   
    Gdy skończyłem czytać ostatnie słowo drzwi wejściowe zatrzasnęły się z wielkim hukiem. Pamiętnik wyleciał mi z rąk, sam niemal upadłem na ziemie. Podbiegłem do drzwi mocno szarpiąc za klamkę. Serce waliło mi chyba z 100 uderz na sekundę, i mimo adrenaliny, o prostu marznąłem...zamiast się pocić to zrobiło mi się niemiłosiernie zimno. Drzwi nawet nie drgnęły. Ogarnęła mnie panika, nie wiedziałem co robić. Obróciłem się, poszukując wzrokiem jakiegoś innego wyjścia, którego wcześniej nie zauważyłem. Na samym końcu strychu coś drgnęło. Zacisnąłem dłonie w pięść, powstrzymując ich trzęsienie się. Nawet nie wiem czy to z zimna czy ze strachu...
- Pomocy! Liam! Pomóżcie mi! Harry! Louis! Zayn! Jestem na strychu! Pomóżcie! - zacząłem wydzierać się w niebo głosy. Czułem, że ręce mi już zamarzają. Trząsłem się jak osika, i nie mogłem z tym nic zrobić. Ponownie zacząłem się drzeć, błagać o pomoc. Kątem oka zauważyłem sunący cień. Zbliżał się do mnie, jednak po chwili się stracił. Jak to możliwe żeby w ciemnościach widzieć cienie?! - pomyślałem spanikowany, nie ogarniając już niczego.
    Odsunąłem się od drzwi i pobiegłem do najbliższego kąta, w którym kucnąłem, chcąc się chronić, sam nie wiem przed czym. Cholernie się bałem, chciałem się stąd wydostać, znaleźć się jak najdalej stąd.
Pomóż mi! Mamo! To tak boli... Mamo! Pomóż mi, mamusiu!
    Wrzask małej dziewczynki otaczał mnie, obijał się o ściany niczym echo. Dochodził do mnie z każdej strony, ciągle się powtarzając. Trzęsącymi się rękoma ukryłem twarz, zatkałem uszy. Po policzkach płynęły mi lodowate łzy, czułem jak zamarzam. Wrzask, płacz i pisk dziewczynki nie ustępował, a mój szloch stawał się coraz głośniejszy. Nie chciałem się podnosić, nie chciałem widzieć tego cholernego cienia, nie chciałem widzieć nic. Chciałem już tu po prostu umrzeć, bo było to nie do zniesienia. Nie da opisać się tego strachu, tych emocji...
    W sekundzie wszystko ucichło.  Nie trząsłem się. Uniosłem głowę. Zasłony były odsłonięte, wpuszczając do pomieszczenia jasne światło. Od razu mój wzrok uciekł na drzwi. Były otwarte! Błyskawicznie stąd wybiegłem, nie patrząc za siebie, nie zamykając drzwi, nie zważając na to, że niemal spadłem ze schodów. Chciałem znaleźć się jak najdalej od tamtego przeklętego miejsca.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Super, niektóre momenty były na serio przerażające! Genialnie piszesz :)

Zapraszam do mnie, mam nadzieję że zostawisz po sobie ślad http://illtakeyoutoanotherworldimaginy.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

O w morde . naprawde sie przestraszyłam . boże nie zasne . zajebista jesteś .! ♥