Bardzo serdecznie witam Was na moim blogu.
Będzie to opowieść o pewnej dziewczynie i jej przyjaciołach z One Direction, którzy odwiedzą nawiedzony dom- hotel.
Mam nadzieję, że choć trochę Was to zaciekawi i że niektóre wątki naprawdę będą dla Was straszne. Będą również wątki+18.

niedziela, 30 września 2012

Rozdział III



*Bonnie*

    Niepewnie wróciłam do pokoju. Zayn leżał na łóżku próbując złapać jakikolwiek kanał na TV, jednak bez skutku. Był to stary grat, na pewno nie będziemy mogli z niego korzystać. Zayn najwidoczniej  też doszedł do takiego wniosku, bo wyłączył go i odłożył pilot.
- O telewizji możemy zapomnieć. - popatrzał na mnie, obdarowując mnie tym swoim boskim uśmiechem, który rzucił w niepamięć ten mały incydent z lustrem. Poza tym byłam pewna, że sobie tylko to wyobraziłam. No bo jak już potrafiłam sobie tak świetnie wyobrazić seks z Zayn'em, to dlaczego też nie takie coś? Apropo seksu z Zayn'em... Mój wpsółlokator pozbył się koszulki podczas mojej nieobecności. Patrzyłam na jego pięknie wyrzeźbiony brzuch i mimowolnie przygryzłam swą wargę. Zapragnęłam dotknąć tych mięśni.
Zayn dostrzegł, że tak mu się przyglądam, bo wyprostował się napinając mięśnie brzucha i rąk.
- Jak już podziwiasz, to całość. - skomentował to z tym swym uroczym zadziornym uśmieszkiem.  Zaśmiałam się jedynie, kręcąc głową. - Ty, no ale to jest nie feir, ty możesz podziwiać, a co ze mną? - zrobił oburzoną minę, co doprowadziło mnie do śmiechu.
- Takie widoki ci nie wystarczają? - wskazałam ręką na mą twarz. Nie byłam brzydka, tak naprawdę to uwielbiałam swój wygląd. Wszystko było idealne. Miałam ciemne, długie i kręcone włosy, oczy ciemne niemalże czarne, figurę miałam jak jakaś modelka: szczupła z długimi nogami. Dobra, przyznaje, byłam zakochana sama w sobie. Byłam próżna i arogancka, ale ludzie mnie kochali.
- Nie. Twoją twarz widzę prawie codziennie, najważniejszych części ciała jeszcze nie widziałem, bo zawsze dobrze je ukrywasz. - wskazał na moje piersi. Prychnęłam.
- Jak tak bardzo ci ta bluzka przeszkadza to się jej pozbądź! - pokazałam mu język, zakładając ręce na piersiach. Zayn w sekundzie rzucił się na mnie, a ja zaczęłam uciekać mu przez cały pokój, gasząc przy okazji szybko światło, bym mogła w razie czego się schować w ciemnościach. Nie miałam jednak gdzie uciekać, dlatego bardzo szybko mnie złapał i przełożył sobie przez ramię. Nie był to dla niego żaden wysiłek, pewnie dla niego byłam lekka jak piórko. Ostrożnie rzucił mnie na łóżko, by móc mnie zaraz zacząć łaskotać. Piszczałam i próbowałam mu się wyrywać. Nienawidziłam tego, jednak śmiałam się głośno, bo inaczej się nie dało. Zayn zauważył, że nie mam już sił, by się bronić, dlatego dał sobie już spokój. Wykorzystałam tą chwilę, by rzucić się na niego. Usiadłam na nim, przytrzymując mu ręce, oczywiście było to głupie, bo jakby chciał już dawno by się uwolnił.
- No i co teraz, mądralo? - nawet nie dał dokładnie dokończyć mi tego zdania, bo zachłannie wpił się w moje usta. Zszokowana jego bezpośredniością, nie odwzajemniłam pocałunku. Jednak po ułamku sekudny moje usta zaczęły współpracować z jego. Był to bardzo namiętny i czuły pocałunek, poczułam motyle w brzuchu i zaparagnęłam więcej i więcej. Nawet nie wiem kiedy moje dłonie puściły jego ręce i powędrowały na jego twarz. Miał na niej lekki zarost, co wydawało mi się po prostu boskie! Jego dłonie powoli, drżąc lekko, przejechały po moich nagich udach, zatrzymując się na pośladkach. Przeszły mnie ciarki, uwielbiałam takie delikatne pieszczoty. Przylgnęłam do niego całym ciałem, nie chcąc by dzieliła nas jakakolwiek przestrzeń, pogłębiałam przy okazji pocałunek. Już nie kontrolowałam siebie i swoich poczynań, chciałam po prostu całować Zayn'a, posuwając się coraz dalej i dalej.
Chłopak podniósł się, zrobiłam to samo. Jego ręce wędrowały w górę, wzdłóż moich pleców. Ciarki ponownie przeszły po mym ciele, pozostawiając po sobie gęsią skórę. Nasz pocałunek nie był już taki czuły, robił się coraz bardziej dziki i zachłanny. Pragnęliśmy siebie i teraz nic nas nie mogło juz pohamować.
Położyłam się, ciągnąc go za sobą. Pocałunkami zjechał teraz na moją szyję. Raz po raz ssał lekko skórę na mej szyi, co było bardzo przyjemne. Wodziłam dłońmi po jego nagich plecach, ciesząc się, że mogę wreszcie poczuć jego ciało, jego zapach i smak - jakby na potwierdzenie tych słów pocałowałam delikatnie jego szyję, napawając się jej pięknym zapachem. Było lepiej niż to sobie wyobrażałam. Nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko i że będzie tak cudownie.
 Poczułam ciepło na piersi - to Zayn już się do niej dobrał. Miał tylko jedną wolną rękę, drugą musiał się opierać, by mnie nie przygnieść, ale pieszczota i tak była przyjemna. Po chwili nie miałam na sobie już koszulki. Zayn schodził pocałunkami coraz niżej i nizej, z szyi na obojczyk, potem na piersi, potem zaś na brzuch. Na tym ostatnim zatrzymał się na chwilę, by móc szybko pozbyć się mych majtek. Wsunęłam mu dłonie we włosy, gdy zaczął zajmować się mą kobiecością. Jęczałam cicho z rozkoszy, jaką mi dawał. Z każdą chwilą dociskałam go bardziej do siebie, bawiąc się - a raczej szarpiąc go za włosy.
Pierwszy orgazm zaliczony. Mój kochanek podniósł się i zaczął rozpinać spodnie, przedtem jeszcze wyciągając z kieszeni prezerwatywę. No skubaniec! Był na to przyszykowany, pewnie to planował! Nie mogłam się jednak gniewać, nie w tej chwili. Przyglądałam mu się, jak walczy ze swoimi spodniami. Kątem oka dostrzegłam, że coś w ciemnym rogu pokoju się poruszyło. Jakby tam ktoś stał... Serce przyśpieszyło mi jeszcze bardziej. Oderwałam wzrok od kąta i wbiłam go w Zayn'a, który już pozbył się wszystkich części garderoby. Nie trudno było zapomnieć o cieniu, gdy miało się przed oczami sprzęt Zayn'a. Przecież on był ogromny!
- Nic się nie martw, będzie dobrze. Będę bardzo delikatny, moja piękna. - wyszeptał mi do ucha (jego głos był tak podniecający!), gdy objęłam go rękami, robiąc mu miejsce między nogami. Zaraz się zacznie. Denerwowałam się trochę, bo był to mój pierwszy raz, a Zayn o tym wiedział.
Nie miałam się jednak czego obawiać, był delikatny tak jak powiedział. Bólu tez nie czułam. Byłam teraz po prostu w raju, który dzieliłam wraz z Zayn'em.

Rozdział II

*Bonnie*


    Rozdzieliliśmy się i każdy poszedł do swojego pokoju. Co było dziwne dostaliśmy pokoje na samej górze - na 3 piętrze. A wątpię, żeby teraz ktoś zamieszkiwał pokoje pod nami.
Weszliśmy z Zayn'em  do naszego pokoju, drzwi otwierały się głośno skrzypiąc. Wnętrze pokoju było tak samo urządzone, jak cała reszta hotelu, czyli staroświecko. Na samym środku pod ścianą stało duże łóżko z baldachimem, które od razu pokochałam. Na przeciwko stał malutki telewizor, tuż obok niego dwa fotele i stolik. Na ścianach wisiało kilka obrazów, przedstawiających lasy.
Popatrzałam na Zayn'a, który też przyglądał się wszystkiemu po kolei.
- Strasznie tu...- szepnęłam nie odrywając od niego wzroku. Zayn uśmiechnął się  i objął mnie ramieniem.
- Póki ja jestem z tobą to nic ci nie grozi. Poza tym zostajemy tu tylko na jedną noc. Wiec jeśli tu straszy, to nawet się tego nie dowiemy, bo zaraz idziemy pod prysznic i spać, okey? - powiedział to tak troskliwie i czule, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Czułam sie przy nim bezpiecznie.
Położyłam mój plecak na łóżku i wyjęłam z niego świeżą koszulkę (zawsze służyła mi jako piżama, bo była mi do kolan), bieliznę, szczoteczkę do zębów i inne potrzebne mi rzeczy, i informując Zayn'a, że idę się myć , poszłam do łazienki. Ta była prawie tak wielka jak sama sypialnia. Prócz podstawowego wyposażenia łazienki, była tutaj też ogromna wanna, która stała na samym środku. Napuściłam do niej gorącej wody, gęsta para unosiła się nade mną, robiąc wrażenie sauny. Ściągnęłam przemoknięte ubrania i powoli, by się nie oparzyć wchodziłam do wody.
Będąc już w wannie, przymknęłam oczy i napawałam się ciepłem wody. Przy okazji zaczęłam myśleć trochę o... o Zaynie. Starałam się tego nie robić, ale czasem po prostu musiałam. Wątpię, że jestem w nim zakochana, ale pociąga mnie. Jest tak seksowny, że powinno to być zakazane! Zanużyłam się głębiej, woda sięgała mi już do nosa. Zayn ponownie wrócił do mej głowy.Wyobrażałam sobie jak mnie całuje, dotyka i pieści. Jak patrzy mi w oczy i mówi, że dziś możemy poszaleć... Wyobrażałam sobie precyzyjnie każdą scenkę, każdy jego ruch.
- Bonnie? Żyjesz? - podskoczyłam aż, słysząc pukanie i głos Zayn'a.
- Tak, jasne. Tak mi fajnie po prostu.. - zaśmiałam się cicho. Dobrze że go tu nie było, bo wtedy by ujrzał tego buraka na mej twarzy! Tak się zamyśliłam, że zapomniałam o całym świecie.
Umyłam się na szybko i wyszłam z wanny,  okrywając się ręcznikiem. Wzięłam szoteczkę, którą wcześniej położyłam na szafecce i odwróciłam się do lustra. Serce w tym momencie mi stanęło, a oczy niemal wyszły z orbit. Na zaparowanym lustrze było napisane: "Witaj spowrotem". Ogarnął mnie wielki strach, ale w momencie przypomniało mi się, że przecież nie jestem tu sama. Wyszłam z łazienki wciąż owinięta tylko ręcznikiem. Zayn uśmiechnął się łobuzersko na ten widok, ale mina mu zżedła widząc mój wyraz twarzy.
- Uważasz, że to śmieszne?! Wiesz, że to miejsce mnie przeraża i jeszcze robisz coś takiego?! - wydarłam się wniebo głosy. Zayn spojrzał na mnie zaskoczony, najwyraźniej nie wiedział o czym mówię. Ta, ale dobry z niego aktor.
- Ale o co ci chodzi? Cały czas siedziałem tutaj i na ciebie czekałem. - podniósł ręce w geście niewinności, ale to i tak na nic się nie zdało. Byłam święcie przekonana, że to on. - Przysięgam, Bonnie!
- Ach, tak? To kto na lustrze napisał "witaj spowrotem"? - ostatnie słowa wypowiedziałam próbując naśladować charakterystyczny akcent mojego współlokatora.
- Co? - Zmarszczył brwi podnosząc się z łóżka i skierował się do łazienki. Ja wziąż stałam w pokoju, tupiąc gniewnie stopą. - Dobra, Bonnie! Już kumam! Chciałaś mi narobić stracha, co? - zaśmiał się głośno z łazienki. Na te słowa pokręciłam głową i dołączyłam do niego. Na lustrze nie było kompletnie nic. Przystanęłam, mrugając oczami jak idiota.
- Ale...ale...przecież...yyy...co? Nic nie rozumiem. - jąkałam się wciąż wpatrując się w lustro. Przecież naprawdę coś tam widziałam! To nie był żaden wybryk mojej wyobraźni!
Zayn patrzył na mnie unosząc jedną brew. Żebym nie wyszła na szaleńca, zaśmiałam się głośno i klepnęłam go w ramię.
- Kurde, no nie wyszedł mi żart! Kompletnie zapomniałam napisać to na tym lustrze...- pokręciłam głową, wzruszając ramionami.
- Kiepski kawał, następnym razem bardziej się postaraj. - puścił mi oczko i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę, znów wbijając wzrok w to przeklęte lustro. Nie wydawało mi się...to naprawdę tam było.

Rozdział I


    Weekend zapowiadał się świetnie dla Bonnie. Wraz ze swoimi przyjaciółmi miała udać się na camping. Wszystko było przyszykowane, miejsce wybrane, rzeczy zapakowane, wielki prowiant również był. Mogli ruszać.
W szóstkę - Bonnie, Zayn, Harry, Niall, Liam i Louis - mieli jeszcze pojechać po resztę swojej paczki. Droga była długa, a im robiło się już nudno. Niall marudził, że jest głodny, Zayn'owi chciało się sikać. Louis postanowił pojechać przez las, twierdząc, że to skróty. Tak naprawdę pierwszy raz tamtendy przejeżdżał, ale był pewien, że tą drogą szybciej dojadą na miejsce. Po drodze zatrzymali się, by coś zjeść, i żeby Zayn w końcu mógł się odlać.
Bonnie spojrzała na niebo, które z każdą chwilą robiło się coraz bardziej pochmurne.
- Chyba nici z cempingu...Co my teraz zrobimy? - Westchnęła głośno, kręcąc głową z irytacją.
Wtedy wszyscy popatrzeli na ciemne chmury nad nimi. Było słychać jęki i przekleństwa.
- Dobra, wsiadajcie. Może pogoda się poprawi zanim dojedziemy do reszty. - powiedział Louis ostatni raz spoglądając na niebo, z którego teraz zaczął lać się deszcz. Wszyscy czym prędzej wsiedli do samochodu.
Jechali jakieś dobre 40 minut, a pogoda wciąż się pogarszała. Deszcz lał jak z cebra, a z dala było słychać nadchodzącą burzę. Wtedy Liam dojrzał coś przez okno i szturchnął Louis'a w ramię, pokazując  jakiś szyld. Był na nim napis "HOTEL" i wielka strzałka w prawo. Nie mieli oczywiście innego wyjścia i musieli tam się udać. Już w 5 minut byli na miejscu. Hotel okazał się starym, wielkim domem, który już od zewnątrz budził grozę.
- Lepsze to niż nic. - powiedział cicho Harry przyglądając się budynkowi.
- O ja cię! Jak w jakimś horrorze! - rzekł Niall, wysiadając z auta z kanapką w ręku. Pewnie na szybko wyciągnął ją z plecaka. Żarłok jeden.
- Założe się, że tam straszy! - dodał coś od siebie Zayn. Wszyscy wydawali się zafascynowani tym miejscem. Mieli nadzieję, że spotka ich w tym miejscu jakaś przygoda z duchami i upiorami. Jedynie Bonnie miała złe przeczucia. Od wewnątrz czuła jakiś niepokój i odrazę do tego miejsca.

Wystrój był staroświecki. Meble stare, żanych nowoczesnych urządzeń, wielkie obrazy na ścianach. "Taaaa, jakaś babcia to wszystko udekorowała, na bank" - skomentował Niall . Mowa oczywiście o wnętrzu hotelu. Nie przypadło ono nikomu do gustu. Przy recepcji stała starsza pani. Na oko miała z 80 lat. Niall posłał wszystkim spojrzenia, typu "A nie mówiłem?". Babcia była bardzo uprzejma i przyjazna, aż za bardzo. Jakby w głębi duszy cieszyła się jak dziecko, że ktoś odwiedził ich hotel. Oczy nie wpsółgrały z jej zachowaniem, błyszczały się tajemniczo, złowrogo.
Dostali 3 pokoje, a Zayn od razu zgłosił się na ochotnika, by dzielić pokój wraz z Bonnie. Ona  uśmiechnęła się szeroko i zgodziła się. Iskrzyło między nimi, ale nigdy nie zdecydowali się na kolejny krok, na coś więcej niż ino przyjaźń. Reszta również dobrała się w pary: Liam dzielił pokój z Niall'em, Harry z Louis'em.



......................................................................................................................................................................
Trochę kiepskie, ale musiałam jakoś zacząć tę historię. Kolejne rozdziały z pewnością będą lepsze!