Bardzo serdecznie witam Was na moim blogu.
Będzie to opowieść o pewnej dziewczynie i jej przyjaciołach z One Direction, którzy odwiedzą nawiedzony dom- hotel.
Mam nadzieję, że choć trochę Was to zaciekawi i że niektóre wątki naprawdę będą dla Was straszne. Będą również wątki+18.

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział X

*Zayn*

- Bonnie! Kochanie, jesteś tam?! - waliłem pięścią w drzwi, by uświadomić jej, że jestem po drugiej stronie.
- Zayn! Boże, Zayn, pomóż mi! - usłyszałem załamujący się głos Bonnie. Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy miałem pewność że żyje.
Próbowałem na różne możliwe sposoby otworzyć te cholerne drzwi, chłopcy mi pomagali, jednak nic z tego.
- Bonnie, spróbuj otworzyć drzwi - twarz dociskałem do lodowatego drewna, by móc lepiej ją słyszeć. Jej głos brzmiał lepiej niż niejedna melodia. Cieszyłem się, że ją odnaleźliśmy.
- Nie mogę. Jestem przywiązana!
Pokręciłem głową pełen gniewu. Szybkim krokiem ruszyłem na koniec pokoju, stając na przeciwko drzwi pokoju w którym znajduje się Bonnie. Biorąc rozbieg miałem zamiar uderzyć ramieniem w drzwi, lecz te, gdy dzieliło mnie od nich kilka centymetrów, otworzyły się, a ja zataczając się do przodu, wpadłem do pomieszczenia. Drzwi w sekundzie się za mną zamknęły, odrywając mnie od reszty zespołu.
- Zayn!
Głos Bonnie przepełniało szczęście, nadzieja. Pomieszczenie było pozbawione jakiegokolwiek źródła światła, więc było ciemno. Jak zawsze. Kierowałem się głosem ukochanej, więc szybko do niej dotarłem.
- Jesteś cała? - zapytałem odwiązując jej dłonie. - Nic ci nie jest? - Gdy tylko udało mi się ją uwolnić, moje dłonie spoczęły na jej policzkach, a usta połączyły się z jej w głębokim pocałunku. - Bałem się. Tak strasznie się o ciebie bałem... - wyszeptałem cicho, czując, jak łzy cisną mi się do oczodołów.
- Odnalazłeś mnie... dziękuję ci - powiedziała, tuląc się do mnie.
- Nie ruszylibyśmy się bez ciebie, wiesz przecież. - Jako odpowiedź poczułem ino, jak kiwa potwierdzająco głową. Poczułem też, że dziewczyna drży, i po chwili zorientowałem się, że jest rozebrana. Oderwałem się od niej ściągając bluzę i koszulkę. Podałem jej obie części garderoby, a ona w sekunde je ubrała. Usłyszałem ciche "dziękuję".
Mimo, że byliśmy już razem, wiedziałem, że to nie koniec. Musieliśmy się stąd wydostać, a to pewnie nie będzie łatwe. Podniosłem się, ciągnąc Bonnie za sobą.
- Jak się stąd wydostaniemy? - zapytała Bonnie.
- Jakoś na pewno. Nie ma innego wyjścia. Musimy się stąd wydostać. Musimy.
Od samego początku mego wtargnięcia do tego pokoju, chłopcy próbowali otworzyć drzwi, które nie dały za wygraną. Teraz i ja chciałem spróbować. Wiadomo, ze moje wysiłki poszły na marne.  Byłem bardzo blisko załamania się. Nie miałem już sił na dalszą walkę, lecz nie mogłem się poddać.
Przeraźliwy krzyk Bonnie wbił mi się w uszy,powodując, że w pół sekundy obróciłem się w jej stronę. Nie wierzyłem własnym oczom. Stałem nad wielką przepaścią. Nade mną szalała woda z oceanu. Chmury były szare, deszcz lał jak z cebra, co chwila w oddali było widać niebieskie pioruny. Kolejny krzyk Bonnie. Wychyliłem się, by móc spojrzeć w dół. Kolana się nade mną ugięły, gdy zobaczyłem Bonnie walczącą o życie w szalejącej wodzie. Chciałem ją uratować, jednak nie potrafiłem pływać, nie zdołałbym jej ocalić. Walczyłem sam ze sobą. Byłem przemoczony do szpiku kości, deszcz lał mi się do oczu, uszu i do otwartej buzi z której wydobył się krzyk. Nie myślałem o tym długo, po prostu się podniosłem i skoczyłem.
Uderzyłem nogami w taflę wody, zanurzając się w nią głębiej i głębiej. W końcu w pewnej chwili się zatrzymałem i mogłem wypłynąć na powierzchnię. Trwało to wieczność, płuca mnie paliły, potrzebowałem powietrza. Machając nogami i rękami w wszystkie strony udało mi się wydostać głowę z wody i wziąć głęboki oddech. Niestety nie było mi dane nacieszyć się powietrzem, gdyż wielka fala zakryła mnie, spychając znów w głąb oceanu. Woda dostała mi się do gardła. Nie wiedziałem co mam robić, zacząłem panicznie wymachiwać rękoma, próbując znów się dostać na górę. To był koszmar. Nawet osoba umiejąca pływać nie dałaby sobie rady. Nie myślałem wtedy o niczym, tylko o tym, by mieć powietrze w płucach.
Udało mi się znów pojawić na powierzchni i łapczywie łapiąc powietrze, rozejrzałem się dookoła, starając się jakoś utrzymać na powierzchni. Woda się uspokoiła, lekko falowała w te i we w te, ciemne chmury zniknęły, deszcz nie padał. Byłem zdezorientowany, rozglądałem się za lądem, lecz nie było go w zasięgu mojego wzroku. Bonnie również nigdzie nie było.
- Zayn! - Gwałtowanie obróciłem się w stronę z której dochodził wrzask i zdołałem ujrzeć tylko dłoń ukochanej. Od razu popłynąłem w tamtą stronę. Starałem się jak mogłem, nie chciałem utonąć. Wiedziałem, że będę musiał zanurkować, lecz chciałem też jak najdłużej łapać oddech. W pewnej chwili nie miałem wyjścia i musiałem zanurkować. Pierw z całych sił starałem się, by utrzymać się na górze, teraz zostałem zmuszony, by kierować się w dół.
Nie myślałem już o sobie. Myślałem o tym, że muszę uratować Bonnie, a to pomagało. Widziałem jej ciało, spływające powoli na dno oceanu. Nie ważne jak bardzo się starałem - nie mogłem jej dosięgnąć. To tak jakby w pewnej chwili ktoś zaczął ciągnąć ją, oddalając ją ode mnie i każąc mi płynąć jak najgłębiej. Potrzebowałem powietrza, ale nie zważałem na piekące płuca, na ten niesamowity ból. Pragnąłem tylko uratować Bonnie.
Po chwili ból stał się nieznośny, nie dało się go zignorować. Zdałem sobie natomiast sprawę z tego, że jestem już za głęboko, że powrót zająłby już za dużo czasu i bym się udusił. Był to jednak normalny, ludzki odruch - chciałem teraz ratować siebie. Zawróciłem i film mi się urwał.
Stałem w pokoju pełnym luster. Wszędzie wokół mnie widziałem swoje odbicie. Przyjrzałem się sobie i ze zdziwieniem stwierdziłem, iż wyglądałem normalnie - zero oznak zmęczenia, cierpienia i tego typu rzeczy. Skupiłem wzrok na jednym odbiciu, było...inne. Niby to ja - niby nie. W pewnym momencie moje odbicie zaczęło się zmieniać: włosy zaczęły siwieć, na twarzy pojawiły się zmarszczki, plecy się zgarbiły, ciało wyglądało jak rodzynek. Przerażony spoglądałem w lustro, później przeniosłem wzrok na swoje ręce, które wyglądały tak samo. Cały się trząsłem, łzy spływały mi po policzkach. Może wydawać się to niczym wielkim, jednak dla mnie był to koszmar. Nie chciałem tego.
 Znów skupiłem się na odbiciu, które wyglądało jak wcześniej - jak młody piękny Zayn. Nie miałem odwagi sprawdzać tego na sobie. Moje odbicie uśmiechnęło się do mnie chytrze, przez co serce podskoczyło mi do gardła. Obawiałem się, że zaraz zwymiotuję. Nie mogłem już oderwać od niego wzroku, mimo starań. Miałem na niego patrzeć, tego właśnie chcieli. Zayn w lustrze wciąż patrząc mi w oczy, pięścią rozbił lustro, które stało obok. Poczułem piekący ból w swojej dłoni. Jak to możliwe, że to co robi moje odbicie, dzieje się i mnie? Miałem wrażenie, że znajduje się w dennym horrorze.
Zayn w lustrze wyciągnął wielki odłamek z dłoni, jednak tylko ja dałem oznaki bólu, on nawet nie drgnął, wciąż się do mnie uśmiechał. Przyłorzył ostre szkło do ręki, wbił je głęboko w skórę i zaczął robić kreski, chyba coś pisząc. Zacisnąłem pięści, czując jak ręka mnie piecze, a krew delikatnie spływa w dół. Me odbicie uniosło rękę w górę, pokazując, co napisał, a było to krzywe "Bonnie". Pokręcił głową, krzywiąc się z pogardą i wbił szkło w jedną z linni, które przed chwilą wyciął i pociągnął mocno w dół, odrywając mi tym samym skórę. Krzyknąłem z bólu, zaciskjąc pięści jeszcze mocniej. Tylko tyle mogłem zrobić, ponieważ nie mogłem się ruszyć, oderwać od niego wzroku.
Zrozumiałem o co im chodzi. Znają wszystkie moje słabości, wszystkie lęki i wady, i starają się wykorzystać je przeciwko mnie. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, że jestem próżny i najchętniej spoglądam w lustro, więc każą mi patrzeć w me odbicie, które się starzeje, a później na moje cierpienie, a na końcu śmierć.
 Mam patrzeć jak umieram...
- Skończ! Przestań! Błagam... Daj mi spokój, do kurwy!! - Krzyczałem z bólu.
Moje odbicie żwawo wbijało odłamek lustra w swoją - moją skórę, sprawiając mi przy tym ostry, nie do wytrzymania ból. Powoli obdzierał mnie ze skóry, zaczynał na rękach, a kontynuował na nagim torsie. Moje nogi nie miały sił utrzymywać ciężaru mego ciała, w normalnym przypadku padłbym, na kolana, ale coś mi to uniemożliwiało, musiałem stać. Stałem więc i patrzyłem na obnażone ze skóry ręce, a widok ten był paskudny, najchętniej wymazałbym to na zawsze z pamięci, najchętniej straciłbym wzrok.
Jak na komendę Zayn w lustrze skierował zakrwawiony odłamek do mojego oka.
- Nie! Nienienienie! Kurwa, nie! - Szarpałem się, próbowałem zamknąć oczy, uniknąć ciosu, cokolwiek - nic z tego.
Skierowałem wzrok na mój zmasakrowany tors: jego prawa część była calutka pokryta krwią, nie było chociażby skrawka normalnej, czystej skóry.
Mój oddech był przyśpieszony i płytki, z trudem go łapałem. Bicie mojego serca mogłem słyszeć nawet teraz, gdy głośno jęczałem.
Kiedy to się skończy?
Kiedy w końcu umrę?

*Niall*

-Juliet! Błagam cię...pojaw się! - To było chyba jedyne wyjście, musiałem poprosić ją o pomoc. Raz mi pomogła, może drugi raz zrobi to samo.
Chłopcy walczyli z drzwiami z pomieszczenia w którym przebywał Zayn i Bonnie. Głośne krzyki Zayna nie wróżyły niczego dobrego, nie mieliśmy wiele czasu. Mógł umrzeć.
Zrezygnowany stałem w kącie pokoju, już od dłuższego czasu próbując przywołać do siebie ducha. Wiedziałem, że tylko ona może to zakończyć.
Ocierając się o ścianę przyklęknąłem, ponownie wybuchając płaczem. Nikt z nas nie miał już na nic sił, byliśmy wykończeni psychicznie i fizycznie. Jestem najwrażliwszy z wszystkich, więc moja psychika już wysiadała.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami, w pierwszej sekundzie pomyślałem, że tracę przytomność, jednak przede mną pojawiła się Juliet. Podniosłem się, przymrużając oczy, gdyż jasność jej postaci mocno raziła w oczy.
- Pomóż nam! Proszę cię, niech się to skończy...
- Chcę coś w zamian. - Pierwszy raz przemawiała do mnie w normalny, ludzki sposób, czyli poruszając ustami, a dźwięki wydobywały się z jej gardła, nie z niewiadomo skąd.
- Co? Co chcesz?
- Coś od ciebie...nic wielkiego... - Podeszła do mnie, uśmiechając się niewinnie.
To nie mogło skończyć się dobrze.
- Mów co chcesz, czekam! - Zniecierpliwiony ponagliłem ją, ponieważ zdawałem sobie sprawę z tego, że z Zaynem jest coraz gorzej.
- Wypuszczę twoich przyjaciół, ale ty zostaniesz.
- Że co?! Ja mam zostać?! Ale po co...dlaczego...ja.. - Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, jej prośba zbiła mnie z tropu. Po jaką cholerę mam tutaj zostać? Żeby na mnie mogli się wyżywać? Musiałem to zrobić. Musiałem się zgodzić. Może będzie dla mnie jeszcze szansa.. - Ok. Zostanę. A teraz ich uwolnij.
Wiadomo, że nie chciałem zostać, ale nie zostało mi nic innego jak się poświęcić. Chłopcy zrobiliby to samo dla mnie, jestem pewien. Kocham ich, dlatego chcę, żeby nie musieli już cierpieć, choć dla mnie oznaczało to niekończące się katusze.

................................................................................................................................................
I oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. :)
Boje się, że zmieniam się w psychopatę, bo to nie jest normalne co ja piszę, haha.
Jak już wspomniałam kiedyś, opowiadanie zmierza ku końcowi, może napiszę jeszcze z jeden - dwa rozdziały. I tu mam coś dla Was, daję Wam wybór: Historia ma skończyć się happy endem, bądź nieco tragicznie?
Piszcie w komentarzach co wolicie, a ja napisze zakończenie, które wybierzecie.
Pozdrawiam! :)


10 komentarzy:

Unknown pisze...

nareszcie się doczekałam! :D
świetny, cudowny, zajebisty wręcz.
mam nadzieję, że ich męki się niedługo skończą i że Niallerowi nic się już nie stanie. mam też nadzieję, że jednak Juliet go wypuści i wszystko się dla niego jak i dla reszty skończy dobrze!
*
take-care-of-my-heart.blogspot.com
imaginefordirectioners.blogspot.com

Unknown pisze...

jej wkońcu doczekałam się rozdziału!!! co do zakończenia ma być happy end, ale marzy mi się zajebisty wontek pomiędzy Niall'em a Juliet, romans pomiedzy duchem a człowiekiem joj to by było coś!! wiem moja wyobraźnia jest nieco dziwna ale chce coś takiego w opowiadaniu, przykro że niedługo będzie koniec no ale mam nadzieje ze nie przestaniesz pisać ♥ mam nadzieje że tym razem nie będziemy musieli tak długo czekać na rozdział ;)

Anonimowy pisze...

Jak zwykle świetny rozdział :) szkoda, że to opowiadanie zbliża się ku końcowi :c

Anonimowy pisze...

nie mogę się doczekać następnego rozdziału ; DD . czeeeekam !

Unknown pisze...

To opowiadanie jest niesamowite masz prawdziwy talent w przyszłości powinnaś iść na pisarkę ;)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ~Margaret <3

Wiki41413 end Ruda18 pisze...

świetny rozdział boże nie spodziewałam się że Niall tak się poświęci nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. A co do zakończenia to może być z happy endem :). Pozdrawiam :*

Anonimowy pisze...

Co ?! czemu koniec ?! proszę niee :C HAPPY END! Niall musi się wydostać bo bd przeżywać przez kilka tygodni :D @martynab1

Anonimowy pisze...

Dżizas! Tragizm Twojego opowiadania mnie normalnie zabija! Ale to mi się najbardziej w tym wszystkim podoba! ;') Nareszcie doczekałam się nowego odcinka po taaaaaaak długiej przerwie i jestem zachwycona, uwielbiam takie napięcie ;D
Ofc, mam nadzieję, że wszystko ostatecznie skończy się happy endem. ;')
Pozdrawiam! ;*

Anonimowy pisze...

kiedy bd następny ?

Julia_1D pisze...

We wtorek lub w środę będzie już następny rozdział. :)
Dziękuję za komentarze. ♥